Abelard Giza: Zajarał mnie George Carlin, a nie Marcin Daniec

0

Abelard Giza był gościem programu Hejt Park na Kanale Sportowym, gdzie odpowiadał na telefony widzów i pytania Krzysztofa Stanowskiego. Jako, że Abelard jest jednym z prekursorów stand-upu w Polsce, to w ponad 2-godzinnej rozmowie nie mogło zabraknąć wątku narodzin tej formy komedii w naszym kraju.

Kto robił pierwszy stand-up w Polsce?

Prowadzący był ciekaw czy za pierwszych stand-uperów można uważać Marcina Dańca czy Jerzego Kryszaka, na których on sam się wychował. Były lider kabaretu Limo nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi, choć zaznaczył, że również docenia starą gwardię.

Faktycznie Pan Jerzy Kryszak czy Pan Marcin Daniec też to robili. Granica czym jest stand-up jest bardzo płynna. Ktoś mówi, że jest bez rekwizytów, a za chwilę widzisz Steve Martina, który gra z rekwizytami – stwierdził Giza i dodał, że jego generacja inspirowała się zagranicznymi komikami.

Nie pochodzimy od nich. Nie wzorowaliśmy się na ich materiałach czy ich byciu. Zajarał mnie George Carlin, a nie Pan Marcin Daniec, abstrahując od tego, że monolog o Gołocie był prześmieszny – wyjaśnił.

Gość programu nie zgodził się z prowadzącym, że różnica pomiędzy starszym, a młodszym pokoleniem solistów, jest jak pomiędzy fryzjerem, a barberem.

Zajarał mnie ten rodzaj niegrzeczności. Ja nie chcę słuchać, że czegoś nie mogę powiedzieć. Jak chcę to powiedzieć, to powiem, niezależnie czy jest to przekleństwo – przekonywał, po czym zaznaczył, że nie sztuką jest, aby nadużywać wulgaryzmów i obniżać w ten sposób jakość materiału.

Stąd chyba wzięło się nazywanie stand-uperami, żeby się od tego odciąć. Nie chcieliśmy być nazywani monologistami kabaretowymi czy solowymi wykonawcami. Chcieliśmy dać sygnał, że nawiązujemy do tradycji anglosaskiej – podsumował Abelard.

Od HBO Na Stojaka do zapełniania Spodku

Krzysztof Stanowski dopytywał czy w takim razie możemy uznać, że początkiem stand-upu w Polsce był format HBO Na Stojaka, który nawet nawiązywał nazwą do tej formy komedii. Komik stwierdził, że choć było to podobne do stand-upu, to jednak na scenie pojawiali się głównie aktorzy i kabareciarze. On sam pisał też teksty jednemu z występujących, co w środowisku dzisiejszych stand-uperów jest niedopuszczalne.

W dalszej części programu Abelard przyznał, że być może polski stand-up zapędził się w niewłaściwym kierunku, wierząc, że po grzecznym kabarecie można już robić wszystko.

To ma krótkie nóżki. Trzeba sobie do tego spokojnie dojrzeć. Myślę, że teraz będziemy szli w stronę różnorodności, abstrakcji czy mniejszej wulgarności. Dojrzewamy, jesteśmy coraz starsi. Jakiś komik mówił, że wszystko zaczyna się po czterdziestce, bo jesteś spokojniejszy, przeżyłeś trochę i masz o czym opowiadać – cytował.

Autor książki „Zagłada i Czekoladki” przyznaje, że sam jest ciekaw jak polski stand-up będzie wyglądać za kilka lat i zauważa, że pierwsze dziesięciolecie było zaskakujące udane.

Stand-up funkcjonuje dopiero od 10 lat, a Rafał Pacześ już sam zapełnia Spodek. Myślę, że poszło to nieźle. To imponujący skok. Teraz tylko trzeba dbać o różne aspekty dookoła, a nie tylko o ilości, żeby to się to rozwijało – podsumował Abelard Giza.

Cała rozmowa Krzysztofa Stanowskiego dostępna jest na Kanale Sportowym, a na Kanale Sportowym Extra ukazały się 10-minutowe kulisy wywiadu.

Jak oceniasz ten artykuł?
0
1
0
1

Skomentuj