W drugim odcinku podcastu Łyżka w plecy, Mateusz Socha, Damian Skóra i Grzesiek Wójtowicz oprócz luźnej rozmowy, podjęli się też kilku poważniejszych tematów, związanych ze stand-upem. Poniżej zamieszczamy naszym zdaniem najciekawszy fragment dyskusji, dotyczący szufladkowania żartów, przesadnego analizowania występów i adrenaliny, jaka wyzwala się u komików na scenie.
Damian Skóra: Zastanawia mnie czy jest taka tendencja w odbiorze stand-upu, jak to miało miejsce w szkole czy w towarzystwie. Czyli, że jest w ekipie ziomek, którego nie lubisz, więc nawet jak powie obiektywnie śmieszny żart, to się nie śmiejesz. Nie śmiejesz się, bo nie chcesz pokazać, że jest śmieszny lub częściej, że automatycznie wpada w jakiś inny kanał.
Mateusz Socha: Tak. Możesz nawet lubić tego ziomka, ale wiesz, że z reguły jest nieśmieszny, więc nie ważne, jaki żart powie. Od razu wpada do worka nieśmiesznych rzeczy.
Grzesiek Wójtowicz: Chciałbym też uświadomić niektórych słuchaczy, że jeżeli jesteście na jakiejś imprezie komediowej, gdzie jest ktoś na scenie i mówi jakiś żart, a śmieje się tylko narożnik komików, to nie jest to dobry żart.
MS: Nie zgadzam się z tym w 100%. My już w tym momencie inaczej odbieramy żarty. Większość śmiesznych żartów dla ludzi, dla nas jest oczywista i przewidywalna. U nas potrzebujesz większego bodźca i zaskoczenia. Kiedyś nie lubiłem kolejek górskich i rollercoasterów, a teraz po Energylandii polubiłem. Mam takie wahania adrenaliny przez wychodzenie na scenie, że aby to przebić, potrzebuję czegoś mocnego.
(…)
GW: A macie tak, że tolerancja na żarty wzrosła Wam tak, że jak oglądacie materiał, który jest obiektywnie bardzo śmieszny, to analizujecie go, zamiast się bawić?
DS: Ja się zmuszam, żeby tak nie robić.
MS: Zależy, jak do tego podejdziesz. Jak automatycznie włączysz nawet mistrzowski kabaret i nie znasz tego skeczu, to masz takie: „no dobra puść to, ale i tak wiem, co się wydarzy”.
DS: Stand-up trochę się już obszedł w Polsce. Naoglądałem się go i muszę powiedzieć rzecz niepopularną – wolę dobry kabaret od słabego stand-upu. Trochę jeszcze panuje takie przeświadczenie, że jak coś jest stand-upem lub jest kabaretem, to stand-up będzie lepszy. Słyszałem tyle żartów w stand-upie poniżej kabaretów, że to nie chodzi o format.
Cytowany wątek zaczyna się w 38 minucie nagrania, natomiast cały odcinek trwa 85 minut.