Maciek Adamczyk: Wiedziałem, że stand-up jest sposobem na życie, zanim zaczął się opłacać

0

Maciek Adamczyk to kolejny stand-uper, który pojawił się na kanale u Winiego. Właściciel marki Stoprocent zaprasza do swojego auta na rozmowy znane osoby. Choć widzowie śmieją się, że Wini potrzebuje gości, aby móc mówić o sobie, to w ostatnim odcinku udało mu się spytać komika o kilka wątków związanych ze stand-upem.

Winicjusz był ciekaw czy Maciek dobrze zarabia z bycia komikiem i w jaki sposób zaczął swoją przygodę na scenie.

Żyję z tego. Nie muszę się interesować jaki jest dzień tygodnia i czekać na piątek. Mogę sobie jeździć na działkę wtorek-czwartek i bardzo to doceniam. Mam wrażenie, że zawsze podświadomie dążyłem do tego, aby nie mieć stałej pracy. – odpowiedział Adamczyk i przyznał, że nigdy nie pracował w zwykłej pracy.

Wiedziałem, że stand-up jest sposobem na życie, dużo wcześniej niż to zaczęło się opłacać. Nie za bardzo wiedziałem, co mam robić w życiu. Byłem trochę taki lelum polelum. Zobaczyłem, że istnieje coś takiego jak stand-up, gdzie gościu chodzi po prostu z mikrofonem po scenie i sobie gada, a cała sala ma bekę. Przemówiło to do mnie – powiedział członek Stand-up Polska, który jak twierdzi, od zawsze dzięki humorowi potrafił się wymigać z wielu sytuacji.

Jeden z pierwszych stand-uperów w Polsce

Stand-uper wspomina, że gdy zaczął występować to tym samym zajmował się może 5-10 osób. Jak wylicza, obecnie stand-upem zajmuje się regularnie ok. 100 osób.

Byliśmy ewenementem, czymś nowym, a ludzie nie wiedzieli jeszcze co to jest. To był 2009 rok, a wtedy nawet Abelard Giza nie robił jeszcze stand-upu. Gdyby było kiedyś na jakimś kanale YouTubowym zestawienie pierwszych pięciu stand-uperów, to na pewno bym tam był – mówił o czasach, gdy informacje o open-micach zamieszczane były jeszcze w Newsweeku, a komicy sami robili plakaty na występy.

Raper zastanawiał się czy w karierze jego gościa był jakiś „breaking point”, a stand-uper podał mu 2010 rok, kiedy to po roku występów, grali już w Comedy Central.

Mam wrażenie, że jak teraz ktoś zaczyna, to na wszystko musi czekać dużo dłużej. Nam wszystko przychodziło szybciej, bo byliśmy pewną ciekawostką. Organizowaliśmy występy w knajpach, a ludzie pytali kiedy będziemy śpiewać. Ciekawe jest, jak teraz to się wszystko rozrosło. Świat stand-upu się poszerzył, zaczął przyciągać ludzi z kabaretów, pisarzy i celebrytów – zauważył.

Ile zarabiają stand-uperzy?

Prowadzący postanowił drążyć temat zarobków w stand-upie i zapytał wprost, na jakie pieniądze mogą liczyć komicy, o ile to nie tajemnica.

Jak jest do zagrania 20 minut, to mniej rozpoznawalny zrobi to za klocka, bardziej rozpoznawalny za cztery, a turborozpoznawalny za dychę. Jeśli jest to występ dla bogatej firmy, to 5-7 tysięcy nie jest dla nich problemem. Jeśli wynajmują salę, cały hotel i ściąga 500 osób z całego kraju, to chcą się pokazać i biorą kogoś z topu – odpowiedział Maciek.

Najbardziej rozpoznawalni stand-uperzy nie zarabiają mniejszych pieniędzy niż piosenkarze i inne gwiazdy. Raz, że jesteś śmiesznym, umiesz występować i mówić do ludzi ze sceny. To ogromny talent, bo możesz pójść do radia, napisać książkę czy scenariusz – przyznał, dodając, że poczucie humoru i otrzaskanie ze sceną otwiera dużo różnych możliwości, o których początkujący stand-uperzy nawet nie myślą.