Olka Szczęśniak udzieliła wywiadu Woman in the World, czyli kobiecemu magazynowi Polek na emigracji w Wielkiej Brytanii. Jednym z wątków rozmowy były tematy poruszane ze sceny, które jak się okazały dla wielu osób są nadal kontrowersyjne.
Na co musi uważać polska stand-uperka, żartując z Polaków? Są jakieś granice?
Niektórzy uważają, że kobietom nie wypada żartować z seksu. W Polsce w dalszym ciągu jest sporo tematów tabu i nie ma znaczenia, czy porusza je kobieta, czy mężczyzna. Podejmując np. temat religii, trzeba się liczyć ze sporym oburzeniem ze strony konserwatystów. Zdarza się, że nawet księża ubliżają mi w komentarzach, ale to akurat bardzo mnie bawi i było źródłem inspiracji przy tworzeniu programu „Wszyscy jesteśmy hipokrytami”. Homofobia, rasizm – te problemy mocno polaryzują grupę odbiorców. Oczywiście, że są granice, tylko każdy ma je w zupełnie innym miejscu. Pomijając kontrowersyjne tematy, praktycznie każdy żart może zostać zinterpretowany przez pryzmat czyjejś traumy wbrew intencji komika. Czasem zachodzę w głowę, jak prosty, neutralny z pozoru żart mógł zostać odebrany negatywnie.
A co z tymi, którym Twoje żarty nie przypadają do gustu? Bywasz obiektem otwartego hejtu?
Tak jak wcześniej wspomniałam, nawet księża zaczęli komentować na Facebooku moje występy. Najwięcej hejtu zbieram pod fragmentem „Fanatycy i marsz równości”. Wyśmiewam tam homofobię i hipokryzję fanatyków religijnych. Minął ponad rok od wrzucenia materiału do sieci, ale dalej wzbudza on silne emocje.
Podobno w stand-upie nie ma tematów tabu. Mówiłaś o służbie zdrowia, marszu równości, sprawach damsko-męskich. Czy jest coś, z czego nie zażartowałabyś za żadne skarby?
Wszystko zależy od żartu, miejsca i czasu. Na ten moment chyba nie mam tematu, który byłby dla mnie absolutnie nie do ruszenia.
Całą rozmowę Olki Szczęśniak z Anna Rączkowską znajdziecie na stronie Woman in the World w tym miejscu, natomiast bilety na wspomniany program „Wszyscy jesteśmy hipokrytami” znajdziecie poniżej.
KomentarzeJeden komentarz
Akurat w przypadku Olki, nie dziwię się, że hejtują jej humor i żarty w tematyce religijnej. Obiektywnie patrząc ona z tego nie żartuje tylko wyśmiewa… nieraz bardzo ostro, a w uszach konserwatywnych osób brzmi to wręcz jako zbeszczeszczenie.
Moim zdaniem jeśli jej niby nie przeszkadzają osoby wierzące i to, że praktykują swoje przekonania to dlaczego Olka pozwala sobie na przekraczanie granic?
Ona przekracza, to i ludzie przekraczają też swoje granice cierpliwości i hejtują.
Temat religii, a także różnych innych tożsamości ( tj. płciowość ) jest na tyle delikatny, że ma prawdę trzeba umieć ułożyć tę część monologu tak, żeby nie naruszyć tej granicy „dobrego smaku”.