Rafał Pacześ był gościem Newonce Radio w poniedziałkowej audycji Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. Podczas dwugodzinnej rozmowy poruszone zostały zarówno tematy lekkie i przyjemne – samochody, aktorstwo i gastronomia, jak również trudniejsze – preferencje polityczne, nieetyczne zachowania stand-uperów, alkoholizm czy pogrzeb ojca. Ile jest Paczesia w Paczesiu, zastanawiali się przez całą audycję prowadzący. Wybraliśmy dla Was najciekawsze fragmenty.
Rafał Pacześ o samochodach
Piotr Kędzierski na początku rozmowy nawiązał do wizyty Rafała w jego byłej szkole samochodowej i zapytał ile aut posiada w swoim garażu. W odpowiedzi usłyszał liczbę 4 i następujące uzasadnienie: „Lubię mieć niekoniecznie drogie samochody, ale różnego rodzaju – Cabrio, limuzynę, SUVa, Coupe.„. Absolwent przyznał, że dla chłopców w wieku szkoły średniej, jest głównie gościem z YouTuba, który jeździł Lambo i miał okazję przejechać się Porsche. Samo spotkanie wspomina jednak bardzo sympatycznie.
Rafał Pacześ o polityce
Kuba Wojewódzki kilkukrotnie podczas rozmowy próbował zaszufladkować politycznie swojego gościa i dowiedzieć się więcej o jego światopoglądzie. Wtórował mu Kędzior, który pytał o możliwość wystąpienia na Stadionie Narodowym z programem, w którym można byłoby opowiedzieć o wolnych sądach i wyborach. Łódzki stand-uper nie był przekonany do pomysłu dzielenia swojej publiczności: „Nie wiem czy jest szansa zbudować monolog na kilkadziesiąt osób na tematy polityczne. Nie wiem czy mój widz tego oczekuje.” – stwierdził, po czym dodał „Ja wykorzystałem trochę Hot16Challenge, gdzie wyszedłem z postaci komika i miałem wolną rękę. Wyraziłem swoje zdanie na temat tego, co się dzieje w Polsce i było to dobrze przyjęte.” Pacześ zauważył, że choć nie interesuje się polityką, to aktualnie telewizja kradnie stand-uperom komedię. W dalszej części rozmowy zauważył, że komicy w Polsce zaczynają mieć własny styl: „Na przykład Abelard Giza idzie w tę stronę, o którą pytasz. Ja idę w inną, Lotek idzie w inną, a Kacper Ruciński jeszcze w inną. Ktoś musi mieć taką wewnętrzną chęć, a ja takiej chęci nie mam na ten moment.” – podsumował.
Rafał Pacześ o pieniądzach
Kędzierski po zrobieniu researchu wśród polskich stand-uperów zapytał o słowo, które najczęściej łączone jest z nazwiskiem gościa. „Zauważyłem po programie Kuba Wojewódzki, że to jest chyba bardzo drażliwy temat dla Polaków. Nie spodziewałem się, że ludzie mają aż taki ból dupy” – odpowiedział i jako przykład podał post wrzucony na swój fanpage, w którym spytał czy powinien wziąć udział w #Hot16Challenge2, a najbardziej lajkowanym komentarzem był ten o treści „Zależy czy będzie Ci się to opłacać”. Rafał stwierdził jednak, że większość ludzi jest świetnych.„Wiedzą, że nie kradnę pieniędzy, tylko je zarabiam.”, po czym dodał „Jest też gros osób, które cierpią z tego powodu, że ktoś ma lepiej, albo ktoś miał kiedyś tak samo jak on, a teraz on mam lepiej„. Stand-uper do tematu pieniędzy odniósł się również w kolejnych minutach wywiadu, mówiąc, że od początku nie był lubiany w środowisku komików. „Mówiłem wprost, że oczekuje od stand-upu pieniędzy. Dla ludzi ze środowiska liczył się przekaz. Ja chciałem zarabiać.” – powiedział.
Rafał Pacześ o Łodzi
Gospodarze audycji zasugerowali, że Gruby Wiór wstydzi się swojego rodzinnego miasta, z czym zdecydowanie się nie zgodził. „Ja walczę o Łódź! Na Wielki Roast Łodzi zebrałem 12 tysięcy ludzi. Zrobiliśmy największy roast na świecie! Łódź wstaje z kolan, jak cała Polska. Jest miastem pięknym, choć oczywiście jak się pojeździ rowerem, to są miejsca, gdzie przyśpieszasz, żeby tego roweru nie stracić.”. Kuba Wojewódzki zapytał wprost czy jego ulubionym klubem jest ŁKS czy Widzew Łódź, na co usłyszał: „Absolutnie się nie opowiadam za żadnym z tych klubów. Jest mi to totalnie obojętne. Nie kryję tego i mówię to głośno. Nie mam nawet czasu na kibicowanie. Kiedyś trzeba było opowiadać się, bo bym nie miał życia w gimnazjum.”
Rafał Pacześ o stand-upie u Kuby Wojewódzkiego
Gość audycji wypowiedział się również na temat występów stand-uperów w show Wojewódzkiego w 2015 roku. „To było bardzo źle zrobione. Podjechał tam Jelcz, wyszedł kierownik planu i powiedział, że teraz będzie stand-up. To był klasyczny moment, gdy ludzie w telewizji chcą zrobić coś po amerykańsku, a wychodzi źle. Wiesz jaki było mi przykro, gdy występowałem, a Kuba z Margaret z tyłu robili sobie selfie? Montażysta ciął żarty kompletnie bez konsultacji z komikiem. To samo było w Polsacie, w TVP i w końcu stand-uperzy powiedzieli, że nie chodzą do telewizji, bo nie ma po co. Zbudują się na YouTube.” – podsumował.
Rafał Pacześ i aktorstwo
Łódzki stand-uper potwierdził, że jego marzeniem jest zostanie aktorem. „Zrozumiałem to całkiem niedawno. Jak chodziłem do szkoły średniej, to absolutnie o tym nie myślałem. Zafascynowało mnie kino i jak zauważyłem, że dobrze wychodzi mi odgrywanie postaci na scenie, to rzeczywiście zapragnąłem, ale było już trochę za późno. Musiałem pracować, pojawił się stand-up, miałem 20-25 występów miesięcznie. To więcej niż na etacie.” – stwierdził oraz zauważył, że USA stand-uperzy często występują na wielkim ekranie, więc i on dostaje o to zapytania. „Dzwonił do mnie ostatnio Paweł Domagała z propozycją roli drugoplanowej. Ma mi wysłać scenariusz, zobaczymy jak to wyjdzie. Co innego jest marzyć, a co innego sprawdzić się na planie” – podkreślił.
Rafał Pacześ o nieetycznych zachowaniach stand-uperów
Wojewódzki zapytał czy w środowisku zdarzyło się poznać Paczesiowi nieetyczne zachowania kumpli. „Oczywiście. Polega to na tym, że bierzesz czyiś żart i mówisz jako swój. Właściwie jest to nagminne”. Prowadzący zauważył, że taki proceder jest przecież łatwo zweryfikować. „No i co z tego? Wrzucasz do internetu i myślisz, że wszyscy znają wszystkie programy na pamięć? Nie. Ktoś zbiera reakcje, sprzedaje bilety i zarabia.” – usłyszał w odpowiedzi. Rafał wspomniał również, że nie jest związany już tak z innymi komikami, jak kiedyś. „Ja jestem trochę poza środowiskiem, bo mogę sobie na to pozwolić. Gram sam. Na szczęście już trochę z tego wyszedłem. Ale wiesz… na samych początkach robiliśmy festiwal stand-upowy i były pomysły, żeby go ustawiać, żeby wygrał ten, a nie tamten. Tego gościa nie ma już na scenie, skończył w szpitalu psychiatrycznym.” – zdradził.
Rafał Pacześ i alkoholizm
„Pisząc Zaczynam Rozumieć założyłem sobie, że nie będę miał ani jednego żartu o seksie. Chciałem dotknąć tematu niełatwego i udało się. Film ma parę wyświetleń i jest miło. Ja się oczyściłem w pewnym sensie. Zdarzało się, że przychodzili ludzie do garderoby i mówili… Mój ojciec też łykał i pił. Fajnie, że mówisz o tym ze sceny. Nie wstydzisz się tego. Mi też jest lżej.” – cytował.
Stand-uper przyznał też, że sam miał problem z alkoholem na początku kariery. Nie potrzebował jednak pomocy innych lub wszywki. „Czułem, że robi się mocno niebezpiecznie. Widziałem, że idę w bardzo złą stronę. Był to moment, w którym zacząłem występować. Najważniejsza jest dla mnie sprawność na scenie. Zmęczenie mojego organizmu nie pozwalało dać takiego występu. Założyłem sobie kaganiec.” – stwierdził.
Rafał Pacześ o pogrzebie ojca
Wojewódzki i Kędzierski zapytali stand-upera czy zdarzyło mu się zrezygnować z jakiegoś żartu, bo był zbyt mocny. „Miałem takie sytuację. W domu myślałem: dobra spróbujmy, może dźwigniemy ten temat. Zagrałem to raz i ludzie się wycofali, ja też się wycofałem. Stwierdziłem, że nie jestem na to gotowy. To było o pogrzebie ojca. Próbowałem przekuć to w mądrą komedię. To było zderzenie z babcią, która zarzuciła mi wręcz przez trumnę, że dopiero teraz przyjechałem do ojca. Budowałem wokół tego żart. Ludzie zrobili takie wow, a ja poczułem na scenie w emocjach, że to dla mnie za dużo. Jest to wyrzucone z programu.” – wyznał, po czym stwierdził, że kiedyś na pewno wróci do tego żartu.
Rafał Pacześ o kabareciarzach
Rafał Pacześ został poproszony o diagnozę dlaczego kabaret w Polsce upadł tak nisko. „Ciężko mi się postawić w sytuacji kabareciarza, który zapełnia amfiteatry i ucieka to przez palce. Nie wiem czemu, aż tak się to stoczyło. Wiadomo, że teraz ludzie kabaretu chcą być stand-uperami i idą w tę stronę. Niestety często ze smutnym skutkiem. Okazuje się, że nie jest łatwo bawić ludzi w swoich ubraniach. Udawanie kobiety, księdza, geja daje Ci jakąś przepustkę, ale wyjść tylko z mikrofonem okazuje się, że jest ciężej. Scena już zweryfikowała kilku kabareciarzy.” – zakończył.