Stand-uperki Agnieszka Matan i Ola Petrus wzięły niedawno udział w kampanii Comedy Central, gdzie dyskutowały o nietolerancji wobec społeczności LGBT+. Katarzyna Drelich postanowiła zgłębić ten temat i wywiadzie na łamach strony Styl.pl, dopytała dziewczyny o rolę stand-upu w łamaniu społecznego tabu czy burzeniu stereotypów.
Dowcip nie powinien ranić
Dziennikarka zauważyła, że w dzisiejszych czasach kobiety coraz częściej potrafią powiedzieć stop i zaprotestować, gdy ktoś w towarzystwie opowiada homofobiczny czy rasistowski żart. Była ciekaw czy komiczki mają jakieś wskazówki, w jaki sposób wtedy najlepiej reagować.
Agnieszka Matan wyjaśniła, że nie powinniśmy milczeć, jeśli zranił nas usłyszany żart, tak jak chociażby otwarcie krytykujemy nielubiane piosenki. Nawet jeśli w odpowiedzi usłyszymy wytłumaczenie, że to tylko żart, a ich się nie cenzuruje. – Każdy musi się zmierzyć z tym że jego dowcip może kogoś zranić. Ale udawanie, że nie ma w nim ukrytego rasizmu, seksizmu lub homofobii, jest jechaniem na najbardziej tanim patencie – kontynuuje komiczka i dodaje, że szczególnie czegoś więcej wymaga od ludzi robiących stand-up na największych halach w Polsce.
Zgadza się z nią Ola Petrus, która ze swojego doświadczenia wie, że zwrócenie uwagi gwieździe stand-upu nie jest łatwe i może wiązać się z nieprzyjemnościami.- Jeśli uderzamy w jakąś cechę, pochodzenie lub orientację, to lepiej uderzać bezpośrednio w osobę, której to może dotyczyć i która może się wybronić – wyjaśnia była uczestniczka Mam Talent, która bierze na klatę żarty ze swojego wzrostu, ale nie akceptuje wyśmiewania grup osób, którym trudno się bronić.
Ola jest zdania, że takie zachowania przypominają czasy podstawówki, gdy dzieci wytykały palcem najgrubszą osobę w klasie. – Jeżeli żarty wręcz nawołują do krzywdzenia czy dyskryminowania danej jednostki, grupy społecznej, to nie jest to tylko „ostry żart” – tłumaczy i zwraca uwagę, że trzeba brać odpowiedzialność za swoje słowa, bo jeśli ktoś weźmie je za bardzo do siebie, to może nawet dojść do tragedii.
Mikrofon ogromnym przywilejem
W dalszej części wywiadu dla Styl.pl redaktorka pytała czy stand-up może stać się przestrzenią bezpiecznego dialogu o istotnych kwestiach, takich jak np. dyskryminowanie osób LGBT+ i nierówne traktowanie płci.
– Stand-up ma przede wszystkim pełnić funkcję rozrywkową. Ludzie, płacąc za bilet, oczekują dobrej zabawy, ale to twórca ma prawo decydować, czym będzie bawić publiczność – odpowiada Agnieszka Matan, która zaznacza jednak, że poruszanie tematów społecznie zaangażowanych na scenie nie jest jednoznaczne z zapewnieniem wysokiej jakości stand-upu. Nie oznacza to oczywiście, że wplatanie tego typu wątków uważa za zły pomysł. Naturalnym jest dla niej wyrażanie własnych poglądów przez twórców jako wrażliwych ludzi.
– Mikrofon, przez który mówimy do ludzi, którzy nas słuchają, jest ogromnym przywilejem, dzięki któremu możemy pomóc ludziom, którzy dalej nie spotykają się z tolerancją w społeczeństwie. Ola Petrus dodaje, że największą siłą stand-upu jest to, że sami komicy tworzą własną scenę i budują publiczność. – Zaczynamy od małego grona odbiorców, a później słowo idzie dalej i w końcu to my decydujemy o tym, do kogo chcemy trafić.
Cały wywiad z Agnieszką Matan i Olą Petrus, gdzie mówiły też o stereotypowym podejściu do kobiet w stand-upie czy łamaniu przez komiczki tabu związanego z seksem, znajdziecie na stronie Styl.pl w tym miejscu.
Komentarze2 komentarze
Tej niższej pani już podziękujemy…
Jakoś nigdy nie słyszałem, żeby jakakolwiek OSOBA NISKOROSŁA miała problem z tym, że stand-up porusza temat takich osób, poza… jedną, nieśmieszną stand-uperką, ta sytuacja jest zabawniejsza, niż cały jej dorobek komediowy xD