Joaquin Phoenix zdobył nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej za najlepszego aktora pierwszoplanowego. Joker nominowany był do Oscara aż w 11 kategoriach i ostatecznie zdobył 2 statuetki.
W filmie Todda Phillipsa aktor wciela się w rolę Arthura Flecka, czyli tytułowego Jokera, znanego czarnego charakteru z filmów o Batmanie.
Joker w popkulturze zawsze był kimś w rodzaju kojota z kreskówki o strusiu pędziwiatrze, wiecznym przegrywem, acz trzeba przyznać, że jednym z najbardziej liczących się. A mimo to wielu z nas sympatyzuje z tym śmieszkiem, który na przestrzeni lat ciągle ewoluował, zmieniał się z inteligentnego mordercy w złośliwego figlarza w erze cenzury komiksu w latach 50 i 60, by w latach 80 znów powrócić do mordów i szaleństwa – czytamy na blogu Ekran pod Okiem
Joker – początkujący stand-uper
Filmowy Fleck pracuje w szpitalach jako klaun rozbawiający chore dzieci. Po godzinach opiekuje się chorą matką i wyjawia jej, że chciałby zostać stand-uperem. Inspiracją dla niego jest lokalny komik, którego podziwia z notatnikiem w ręku, skrzętnie zapisując kluczowe elementy dobrego występu. Niestety Joker cierpi na rzadką przypadłość, powodującą u niego niekontrolowane napady śmiechu w stresowych sytuacjach. To zdecydowanie nie pomaga mu w karierze.
Stand-up Gary Gulmana
Wspomnianego komika zagrał Gary Gulman – amerykański stand-uper, który przytacza ciekawą anegdotę z kręcenia swojej sceny. Komik podczas opowiadania swojego stand-upu o przebieraniu się z żoną podczas seksu za profesora i studentkę. Nie mógł natomiast skupić się na swojej roli ze względu na głośny śmiech jednego z widzów w nieodpowiednich momentach. Stand-uper kręcił tę scenę 6-krotnie i miał już prosić o interwencję reżysera. Wtedy zrozumiał, że to śmiech głównego bohatera, zgodny ze scenariuszem.
W dalszej części filmu Joker pojawia się na open-micu w klubie Pogo’s, gdzie planuje opowiadać o swojej nienawiści do szkoły z czasów młodości. Niestety choroba utrudnia mu dokończenie myśli. Początkujący stand-uper ratuje się czytaniem żartów z kartki, a występu okazuje się kompromitacją. Okazuje się potem, że jest open-mic wyśmiewany jest nawet w popularnym w programie telewizyjnym.
Kiedy jako dziecko mówiłem, że zostanę komikiem, to wszyscy się śmiali. Teraz nikt się nie śmieje.
Te i inne problemy, sprawiają, że Arthur Fleck czuje się poniżony i zmienia się w groźnego psychopatę, bezwzględnie mordującego ludzi.
Uważajmy więc na siebie, gdy śmiejemy się z niepowodzeń open-majkerów! 😉