Grillowanie Friza od kuchni

0

Roast Karola „Friza” Wiśniewskiego to jedno z największych przedsięwzięć w 7-letniej historii Agencji Stand-up Comedy. Poprzeczkę trudności w zorganizowaniu grillowania najpopularniejszego YouTubera w Polsce podnosiła III fala szalejącej po kraju pandemii. Na Kanale Komediowym pojawił się film dokumentalny pokazujący 4-miesięczne przygotowania do tego wydarzenia.

Success Guy

Ideą roastu od samego początku było pokazanie, że osiągniecie statusu gwiazdy ma swoją drugą stronę medalu i było obarczone u Friza wieloma błędami, z których można się pośmiać w kąśliwej, ale zarazem przyjaznej atmosferze. Organizatorzy obawiali się, że ich przesłanie może zostać zaburzone przez Roast Najmana, który niespodziewanie został ogłoszony na kilka tygodni przed ich wydarzeniem.

„Nagle pojawia się Roast Najmana robiony przez firmę niezwiązaną ze stand-upem. To wyśmiewanie typa, która nie jest success guy’em, a przecież po to jest roast. Jeśli to wyjdzie żenująco, to ludzie nie mając świadomości czym jest roast, będą myśleli, że Roast Friza będzie wyglądał tak samo jak Roast Najmana.” – obawiał się Bartłomiej Korbel – szef Agencji Stand-up Comedy.

Okazuje się, że obawy były uzasadnione, bo zorganizowany naprędce Roast Najmana stał na bardzo niskim poziomie. Jakość żartów pozostawiała wiele do życzenia, a kilku celebrytów sprawiało wrażenie zaskoczonych faktem, że są obrażani. Apogeum żenady zostało osiągnięte, gdy gwiazda wieczoru oblała wodą Wojtka Piętę, a na scenę wbiegł Warszawski Dresik, aby nieudolnie odegrać swój konflikt z jednym z uczestników roastu.

Roastowanie do jednej bramki

Organizatorzy Roastu Friza poszli zupełnie inną drogą. Wszyscy uczestnicy spotkali się już 2 miesiące wcześniej, żeby poznać się lepiej, ustalić zasady czy wymienić tematy tabu. YouTuberzy dostali wsparcie przy pisaniu żartó od doświadczonych komików, takich jak Bartosz Zalewski.

Na początku kompletnie nie wiedziałem, jak się to robi. Myślałem, że każdy pisze swój tekst, a dopiero potem zorientowałem się, że to jedna wielka praca zespołowa. To jest impreza, która musi wyjść wspólnie. Podoba mi się ten zamysł, bo z wierzchu wygląda to jak obrażanie się i walka, a wbrew pozorom to współpraca – wspomina swoje początki z roastami Zalew.

Z podobnym nastawianiem na spotkanie przyjechał Michał Kutek, który zauważył, że widzowie będą oceniać jakość całej imprezy, a nie poszczególnych uczestników: – W moim interesie nie jest to, żebym ja wypadł dobrze, a żeby ktoś wypadł źle. To jest współpraca. Nas tam będzie 10-11, a w momencie kiedy 3 nie dadzą rady, to już jest chujowy roast.

Bartłomiej Korbel na spotkaniu podkreślał, że nie chciałby, aby uczestnicy rzucali w siebie bezpodstawnie mięsem. Najważniejsze, żeby wszystko opierało się o dobry żart. Dla stand-uperów było to jednak raczej oczywiste.

Jeśli masz roast osoby hejtowanej jak Najman, to nawet nie chciałbym przychodzić na takie spotkanie, bo nie chciałbym znać tego typa. Byłoby to bardziej uzewnętrznienie swoich niechęci. Tutaj nie mam tak, że chcę przyjść i kogoś wyjaśnić – tłumaczył Mateusz Socha, który choć zdaniem wielu widzów dobrze pojechał, to nie przekroczył granicy dobrego smaku.

W dalszej części dokumenty możemy zobaczyć wieczór z testami żartów, przygotowania techniczne do imprezy, emocje uczestników przed wejściem na scenę, zakulisowe rozmowy i gorące komentarze z pierwszymi wrażeniami, ale to już zobaczcie na własne oczy.