Piotrek Szumowski w zeszłym tygodniu pojawił się w podcaście Będzie Dobrze prowadzonym przez Antoniego Syrka-Dąbrowskiego i Łukasza Kowalskiego.
Komicy zastanawiali się czy stand-up w Polsce rozwinie się kiedyś do tego stopnia, że stand-uperzy będą zapraszani jako gwiazdy do prowadzenia teleturniejów czy talent show, tak jak to dzieje się chociażby w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Szumers śmiał się, że nie ma problemu z robieniem gównianych rzeczy i nie czuję wewnętrznie problemu, żeby trochę się sprzedać. Przy tej okazji przypomniał, że kiedyś wystąpił w programie Warsaw Shore na MTV.
Piotrek Szumowski i ekipa z Warszawy
Piotrek był gościem specjalnym 7 sezonu Ekipy z Warszawy kręconego w Zakopanem. Kilka dni przed premierową emisją w maju 2017 roku jego wizyta została tajemniczo zapowiedziana przez producentów jako odwiedziny sobowtóra Stiflera, czyli jednej z największych gwiazd programu. Na stronie MTV widniało uzasadnienie tego porównania.
W domu uczestników Warsaw Shore często pojawiają się niezapowiedziani goście. Nie inaczej było tym razem! W odwiedziny wpadł chłopak, który według ekipy wygląda jak sobowtór Stiflera! Wskazują na to podobny wzrost, fryzura i… podwójny podbródek! Kim jest tajemniczy jegomość?
Uczestnicy początkowo mieli problem z zapamiętaniem słowa stand-uper, nazywali Piotrka stand-upistą lub stand-upowcem i zastanawiali się czy polega to na tańczeniu. Zadaniem Piotrka było przeprowadzenie warsztatów ze stand-upu, ale nie wiedział jak się za nie zabrać. Przeprowadził więc gry impro, takie jak Bomba-Tarcza czy Pytanie na Pytanie, udając, że stand-uperzy w ten sposób przygotowują się do występu. W dalszej części programu wcielił się w rolę prowadzącego licytację w jednym z serwisów aukcyjnych.
Wspomnienia z programu
Szumers w podcaście komików ze Stand-up Polska przyznał, że jego stosunek do uczestników kontrowersyjnego show zmienił się nieco po tej wizycie.
– Często mówi się o nich, że to zwierzęta i jak można takich ludzi w telewizji pokazywać. Oni są produktem Waszej oglądalności – powiedział i dodał, że ciężko krytykować ekipę, bo w rozmowie z nimi poza kamerami czuł dużo człowieczeństwa.
Stand-uper był przekonany, że niektóre emocje na potrzeby produkcji są przez uczestników podkręcane i uwypuklane, tymczasem jeden z chłopaków dopiero podczas tej rozmowy uzmysłowił sobie, że można tak robić. Szumiego bardziej zmroziło zachowanie producentów Ekipy z Warszawy.
– Pamiętam jak wchodząc na ich plan zdjęciowy, przeszedłem przez pokój dźwiękowców, montażystów i operatorów. Pokój gdzie masz 100 ekranów i są ludzie odpowiedzialni za to, żeby co do sekundy wszystko notować: Ewelina weszła do łazienki 12:01, Ewelina wyszła z łazienki 12:02, Ewelina dotknęła ściany 12:03 – zdradził kulisy programu, zauważając, że to hardcore, gdy realizatorzy patrzą na Ciebie jak na liczbę.
Cały 7-minutowy fragment odwiedzin Piotrka Szumowskiego w programie Warsaw Show – Ekipa z Warszawy możecie zobaczyć poniżej.