Za wielbłądem w lewo, czyli stand-up Karola Modzelewskiego o przygodzie w Afryce

0

Już blisko 2 lata Karol Modzelewski prowadzi program Newsy Bez Wirusa, w których robi przegląd najciekawszych wydarzeń tygodnia. Program cieszy się co najmniej 5-krotnie większą popularnością niż na początku, a niektóre z najnowszych odcinków mają nawet 200 tysięcy wyświetleń. Stand-uper ze swoim formatem regularnie gości na łamach Joe Monster, a wzrost popularność przekłada się na większe zainteresowanie występami.

Stand-up globtrottera

Redaktorzy satyrycznego serwisu z okazji ostatniego finału WOŚP przeprowadzili rozmowę z Karolem, w którym pytali go m.in. o jego najnowszy program stand-upowy. Jak powstała Afryka i co czyni ten materiał wyjątkowym?

Znajomy namówił mnie, żebym pojechał z nim w rajdzie przez Afrykę samochodem, który się do tego zupełnie nie nadawał. Zgodziłem się, bo uważałem, że to świetny pomysł, jestem mało asertywny i byłem pijany. Zamienialiśmy nasz samochód w objazdowe kino, wyświetlaliśmy afrykańskim dzieciom polskie kreskówki, handlowaliśmy z mafią kokainową, poznaliśmy tamtejszego bossa, uciekaliśmy wojsku wiele razy. Dużo się działo – wylicza komik i dodaje, że to 50-minutowe połączenie opowieści globtrotterskiej i stand-upu.

Modzelewski zaznacza, że wszystkie historie, które w 2013 roku zdarzyły mu się w Afryce, opowiada bez koloryzowania, a jego problemem jest to, że na scenie nie potrafi zmyślać i mówić czegoś, co w rzeczywistości nie miało miejsca.

Jest to swego rodzaju utrudnieniem, bo masę historii mógłbym udziwnić czy dopisać masę innych, ciekawszych zakończeń. W tym wypadku wszystko od początku do końca jest prawdziwe. Nie potrzeba tu było skomplikowanego procesu twórczego, bo dużo z tych historii było tak dziwnych i zabawnych, że wystarczy je opowiedzieć – podkreśla i dodaje, że to opowieść 1:1.

Występy z rzutnikiem

Co ciekawe, stand-uper na występy z programem Afryka jeździ z rzutnikiem, na którym wyświetla widowni 60 zdjęć z wyjazdu. – Jestem jak rodzice, którzy wrócili z wakacji w Bułgarii i pokazują fotki nawet z wyjścia z hotelu – śmieje się jeden z Bękartów Stand-upu i dodaje, że u niego zdjęć będzie jeszcze więcej, bo cały czas dopisuje kolejne minuty materiału.

To dość unikalna forma w polskim stand-upie. Do tej pory tylko Antoni Syrek-Dąbrowski w programie Sierpień pokazywał widzom kilka wydrukowanych zdjęć po operacji. U Karola natomiast wszystko jest oparte na fotografiach, a gdy będzie już wrzucać program do internetu, to planuje jeszcze dołączyć fragmenty filmowe.

Za wielbłądem w lewo

Karol namawiany przez prowadzących zdecydował się opowiedzieć jedną z ciekawych przygód jaka przydarzyła mu się w Senegalu. Jeśli chcecie ją usłyszeć z ust Karola, to przewińcie nagranie z dołu artykułu do momentu 21:30. Jeśli nie macie możliwości odsłuchu, to przeczytaj naszą poniższą transkrypcję:

Byliśmy w Senegalu na rajdzie i jechały tam dwa rodzaje ekip. Zwykłe samochody, którymi jeździ się do pracy oraz terenowe z pojebanymi ludźmi, którzy chcieli pokazać, że są Indiana Jones. Na co dzień pracuje na słuchawce w korporacji, ale tutaj się wykaże. Ja miałem przygotować na Senegal nawigację. Ściągałem ją z torrentów i po odpaleniu okazało się, że pobrały się same kontury kraju. Nie powiedziałem o tym Andrzejowi. Pomyślałem, że po prostu pojedziemy za najbliższym samochodem przed nami i w ten sposób dojedziemy do mety odcinka.

Trafiliśmy na wariata, który zamiast jechać asfaltem, władował się w sam środek senegalskiego buszu. Nie mieliśmy nawigacji, CB radio, telefonów, jakiegokolwiek GPSa czy kontaktu ze światem, więc utknęliśmy. Nie wiedzieliśmy jak się stamtąd wydostać, ale dojechaliśmy na polanę, gdzie był wielbłąd i osioł. Powiedziałem Andrzejowi, że to będzie nasz punkt orientacyjny. Jak pojedziemy dalej i znów będzie para tych zwierząt, to znaczy, że robimy kółko i się jakoś odkręcimy.

Po 10 minutach dojechaliśmy na polanę, a tam był osioł. Nie wiedzieliśmy, czy wielbłąd sobie poszedł, czy jest to inny osioł, więc system przestał działać. Wtedy, jak Boga kocham, w środku senegalskiego buszu, pojawił się facet w długiej, szarej szacie. Szedł z osłem, a osioł ciągnął wózek ze starymi babami, które chichotały. Nie wiedziałem, co się tam dzieje, ale poprosili nas o małe podarki. Daliśmy mu parę koszulek, a on pokazał nam ręką kierunek. Pojechaliśmy, gdzie pokazał, minęliśmy drzewa i wyjechaliśmy na drogę.

Byliśmy przekonani, że jesteśmy już uratowani, ale droga się skończyła. Wjechaliśmy w wyschnięte koryto jeziora i zakopaliśmy się dwiema osiami. Wysiadłem, próbowałem nas wykopać saperką, odpaliliśmy halogeny, ale rozładowują nam akumulator. Nie mamy nawigacji, nie mamy żadnego kontaktu ze światem i żadnego wsparcia technicznego…

Wtedy pojawia się facet w długiej, szarej szacie jak jebany Gandalf piątego dnia. Na widok osła się wzruszyłem, a te kobiety już nie kryły, że mają z nas bekę. Co się okazało? Oni całą noc jeździli za nami po tym buszu i śmiali się, że nie potrafimy wyjechać z ich lasu. Dostali od nas masę koszulek i pokazali jak dojechać na metę odcinka.

Dojechaliśmy tam o 5 nad ranem, a o 7 zaczęli przyjeżdżać ci szaleni, którzy nas mijali na początku. Patrzą nas i pytają, jak to możliwe, że dojechaliśmy przed nimi. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem „INTUICJA stary, INTUICJA”.

W najbliższych tygodniach Karol Modzelewski ma zaplanowanych kilkanaście występów z programem Afryka. Bilety w cenie 35 zł znajdziecie tutaj.