Książka Rafała Paczesia oczami recenzentów

0

Grube wióry to pierwsza książka Rafała Paczesia, która swoją premierę miała 14 października. Powieści wystarczyło kilka dni, żeby pojawić się na 1 miejscu na liście bestsellerów Empiku, a wersja z autografem rozeszła się w ciągu kilku godzin. Wśród fanów stand-upera zebrała pozytywne komentarze, a przez użytkowników portalu Lubimyczytać.pl średnio oceniana jest na 7,0/10, co należy uznać za całkiem niezły wynik. W sieci pojawiły się też pierwsze opinie od recenzentów, a te co ciekawe, są skrajnie różne.

Seksistowskie teksty i głupiutkie porównania

Wyjątkowo mało przychylny książce Paczesia jest jego młodszy kolega po fachu. Kuba Łaszkiewicz to 19-latek, który na swoim koncie ma już dwie młodzieżowe powieści (Kalesony Sokratesa i Wszystkie dziewczyny Wertera). Początkujący stand-uper napisał dwie recenzje Grubych wiórów – jedną dla portalu Kulturacja.pl, a drugą na łamach Filmawka.pl.

„Grube wióry opowiadają, jak twierdzi sam autor, o złych kobietach, jeszcze gorszych mężczyznach i alkoholu. I o paru innych rzeczach. Faktycznie, mamy bardzo źle skonstruowane postacie męskie, jeszcze gorzej skonstruowane postacie kobiece oraz problemy alkoholowe potraktowane po macoszemu, w sposób, którego nie powstydziłby się przeciętny dwunastoletni użytkownik Wattpada. Całokształt tej powieści wygląda zresztą jak żywcem wyjęty spod pióra nastolatka – wydarzenia się nieprawdopodobne, postacie papierowe, a fabuła ma mniej więcej tyle polotu, co śpiący lemur. Dochodzi do tego pokraczne poczucie humoru autora, które objawia się w seksistowskich tekstach i głupiutkich porównaniach.”

>>> cała recenzja

„Książka Rafała Paczesia jest według mnie, zwyczajnie rzecz ujmując, nie tyle szkodliwa społecznie, co po prostu okrutnie niesmaczna. Powiela dosłownie wszystkie stereotypy o kobietach, o których słyszeliśmy przez wiele dziesiątek lat w przysłowiach, skeczach kabaretowych oraz stand-upach samego autora. Bohaterowie często bez głębszego kontekstu poruszają tematykę spraw damsko-męskich i dochodzą do wielu różnych wniosków. Dowiadujemy się, że te, hehe, kobitki, to chcą mężczyzn tylko na dzieciaka naciągnąć. Że zależy im tylko na pieniądzach oraz drogich markach. Że żeby pójść z kobietą do łóżka, musisz mieć drogi samochód. Że miejsce kobiety jest w kuchni. Na miłość boską, w którym roku my żyjemy?”

>>> cała recenzja

Interesujący portret postaw

Zdecydowanie lepsze wrażenie książka zrobiła na Aleksandrze Woźniak-Tomaszewskiej, która w recenzji dla Empiku docenia znajomość humoru obserwacyjnego u Paczesia i docenia jego talent do opowiadania.

Chociaż znam humor Rafała Paczesia, dałam się „Grubym wiórom” zaskoczyć. Gdy obierzemy historię z tych wszystkich bluzgów, absurdu i kpiny, zostanie nam całkiem interesujący portret opisywanych przez debiutującego pisarza postaw. I nie będzie to wcale karykatura. Można zamknąć recenzję tej książki stwierdzeniem, że „Pacześ ma bekę” z tego, czy tamtego. No i oczywiście tak jest, w końcu na tym polega stand-up, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za opowieścią o Oskarze i Wiktorze stoi dużo więcej niż tylko „wiórowy” styl życia. Człowiek jest bowiem sumą pewnych doświadczeń, a jeśli nie są one za dobre, ale ma się talent do opowiadania, to można na ich podstawie stworzyć interesującą tragikomedię.

>>> cała recenzja

Autentyczna jak autor

8/10 punktów dostały Gruby Wióry w ocenie Justyny z bloga JejSpojrzeniem.com.pl, która odbiera ją jako autentyczną tragikomedię, idealną na jesienny wieczór.

„Grube wióry, po pierwsze wciągnęłam na dwa wieczory (zapewne, gdyby nie praca, dzieci itd. zarwała bym nockę), po drugie jeśli jeszcze do końca nie wiecie czym one są, od razu musicie wiedzieć, że POWIEŚCIĄ! Tak, dokładnie tak, powieścią, nie zbitkiem dialogów z występów czy wywiadem rzeką! To powieść, która wciąga, bo jest jak jej autor – autentyczna. (…) Książka napisana jest we współczesnym języku, z opisami czasem tak konkretnymi, że sceny otwierają się przed Wami niczym klatki filmu. Pacześ zdecydowanie wiedział co robi, co chce nam pokazać, czego oczekuję od powieści – jak na debiut pisany, wyszło mu naprawdę zacnie. I chociaż gdzieś może czasami popłynęła wyobraźnia, a końcówka lekko przyśpieszyła, jakby autor chciał to zakończyć i spiąć wątki na szybko w jedno, to i tak książka jest naprawdę warta uwagi, nieprzereklamowana, konkretna, zapewne inna niż wszystko co do tej pory zrobił Rafał Pacześ. Grube wióry to powieść, tragikomedia, która czyta się mimo wszystko lekko, szybko, bez zbędnego pitu pitu.”

>>> cała recenzja

Lepiej nie mieć żadnych oczekiwań

Mieszane uczucia ma Ewelina z bloga Niebieska Obwoluta. Z jednej strony dostrzega słaby warsztat pisarski autora, ale z drugiej strony docenia za przesłanie jakie niesie za sobą powieść Paczesia.

„W pierwszej chwili po przeczytaniu książki można mieć poczucie straconego czasu na powieść napisaną słabym językiem, z płytkimi dialogami i przewidywalnymi, przerysowanymi postaciami. Z drugiej strony wobec debiutanta odnoszącego sukcesy na zupełnie innym polu lepiej nie mieć żadnych oczekiwań w kwestii literatury aby uniknąć potencjalnych rozczarowań. Warto wyjaśnić sobie na wstępnie jedno. Ta książka nie jest literackim majstersztykiem i nawet obok niego nie leżała. Przeczytać ją można w jeden wieczór, ale efekty w postaci refleksji przyjdą po czasie.”

>>> cała recenzja

Szybka, łatwa, przyjemna

Autor strony mcumber.pl cieszy się, że książka ujrzała światło dzienne. Jest zdania, że Grube wióry są nie tylko zabawne, życiowe, ale między wierszami zmuszają też do głębszej refleksji.

„Grube wióry to żadne tam Rafał powiedz jak udało Ci się osiągnąć taki sukces, a? Nie ma tu też autobiograficznego urodziłem się w Łodzi. Grube wióry to powieść, jaką Rafał Pacześ stworzył w swojej głowie. Obyczajowo – sensacyjno fabuła z komedią w tle. Napisana językiem, jakim autor posługuje się ze sceny. Czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. (…) Grube Wióry może byłaby jedną z wielu książek na półkach księgarni. Jest spełnionym marzeniem jej autora. Wykorzystał swój czas? Każdy powinien korzystać z szans jakie daje mu życie. Trzeba działać, do it!”

>>> cała recenzja