Lotek, Wojewódzki i Kędzior o stand-uperach

0

Łukasz „Lotek” Lodkowski był gościem Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego w newonce.radio. W audycji poruszony został m.in. temat stand-upów Lotka, jego relacji z rodziną, początków kariery, obecnych zarobków czy planów na przyszłość. Okazało się, że prowadzący są też całkiem nieźle zaznajomieni ze sceną stand-upową. Podczas dwugodzinnej rozmowy, padło wiele nazwisk polskich komików. Poniżej zamieszczamy jeden z fragmentów.


Kuba Wojewódzki: Dosyć szybko odniosłeś sukces, bo w 8 lat. Nie boisz się takich kolein, w które wpadają ludzie, którzy szybko odnoszą sukces? Wiesz, trochę syndrom pierwszej płyty.
Łukasz Lodkowski: W stand-upie mówimy w ten sposób, że jest syndrom pierwszego materiału. Jak będzie bardzo dobry, to czy uda się go przebić drugim? Ja mam już ze cztery materiały, więc się tego nie obawiam. Wręcz czekam z niecierpliwością, kiedy będę mógł napisać i grać następne. Nie mam w ogóle takich obaw.

Piotr Kędzierski: OK, grasz godzinę czy półtorej. Ile w tym musi być napisanego żartu?
ŁL: Nigdy nie liczyłem, ale to będzie na pewno ponad 100. Ja opowiadam też często dłuższe anegdoty, ale też są przesiane żartami.

KW: A kabaret OT.TO też robi programy i nie ma tam żadnego żartu.
ŁL: Też się właśnie dziwię (śmiech).

KW: Lubię i znam większość Twoich kolegów. Nowy program Rafała Paczesia nosi znamiona schematyzmu. Nowy program Piotrka „Zoli” Szulowskiego nosi znamiona autoplagiatu i to dużego. W tym sensie, że to są znów te same wątki, te same historie. Nowy program Abelarda, to powtórka z rozrywki. Nie boisz się tego, że to jest schematyzm? Nie pojawia się problem, że opowiadając ciągle quasi-autobiografię, zaczynacie mieć kłopot z licentia poeticą, z weną?
ŁL: Nie odbieram tego w ten sposób. Myślę, że są już style komików. Tak samo w Stanach każdy ma swój styl. Jerry Seinfeld opowiada głupie, sytuacyjne żarty typu „Czym się różni agrafka od temperówki?” Robi to przez lata i to jest jego styl. Bill Burr ciągle narzeka na wszystko i jego materiał po prostu zawsze taki będzie. Myślę, że Dave Chappelle się wyróżnia, bo ma szerokie spektrum i uderza w bardzo różne kierunki. Jest różnorodnym komikiem i pod tym względem wyjątkowy.

PK: A jaki styl ma Lotek?
ŁL: Jestem trochę anegdociarzem, lubię opowiadać dłuższe historie. Nie lubię robić one-linerów, gdzie jest tylko premiss i puenta. Lubię do czegoś dążyć, a w trakcie historii pojawia się komizm sytuacyjny.

PK: A kto jest najlepszym polskim stand-uperem?
ŁL: Nie odpowiem na to pytanie. Nie uważam, żeby ktoś był teraz najlepszy ze wszystkich. W Stanach myślę, że Dave Chappelle, biorąc pod uwagę jakość jego materiału, ale moje serce skradł Norm Macdonald.

KW: Pamiętaj, że on jest starszy ode mnie, więc mówimy o pewnym klasyku. Uważam, że u nas z kabaretem jest tak, że jest zabawnie, zabawnie, zabawnie i nagle jesteś Tadeuszem Drozdą. On pokazuje, że metryka nie istnieje, że można być ciągle online z tematami, frazeologią, dowcipem.
ŁL: Czekam, aż tacy komicy będą u nas. To zmieni jakość stand-upu.

KW: Mam wrażenie, że to Wy będziecie takim pierwszym pokoleniem. Przy moim gigantycznym szacunku dla Wojtka Manna czy Krzyśka Materny, którzy są legendą, to oni przez swoją metrykę zwolnili. Zrobili się tacy bardzo correct.

KW: Zadam Ci pytanie, bo ja mam odpowiedź i jestem ciekaw Twojej. Kto wg Ciebie jest ciągle najbardziej nieodkrytą, ale funkcjonującą gwiazdą polskiego stand-upu? Ja mam jedną taką postać, ale powiem Ci, jak zobaczę czy jesteś rywalizacyjny, bo u Was też były pęknięcia. Podzieliliście się trochę na kluby, grupy, lobbingi.
ŁL: Był głównie agencyjny podział. Teraz z agencji zrezygnowaliśmy, działamy własnym sumptem, Rafał trzyma nad tym piecze. Wiadomo, że jakieś niesnaski się pojawiają…

KW: To jakie są te nieodkryte talenty?
ŁL: Wiolka Walaszczyk, z którą robimy teraz show jest prześmieszna. Mam nadzieję, że jeszcze pokaże swój potencjał. Czarek Sikora z Trójmiasta, który jest bardzo śmiesznym komikiem. To młody chłopak i wróżę mu świetlaną przyszłość. Darek Gadowski jest też bardzo śmieszny i nieodkryty jeszcze. Mógłbym wymienić jeszcze paru, ale musiałbym się przygotować.

KW: Ja jestem wielkim fanem Piotrka Szumowskiego. Może Wasze doświadczenie przynosi inną odpowiedź, ale ja uważam, że jest genialnym stand-uperem.
ŁL: Tak, Piotrek Szumowski jest szalonym stand-uperem.

KW: Ma mimikę Bogumiła Kobieli. Jest niesamowicie mimiczny, czyli bardzo dobry aktorsko. Wie, co to znaczy pauza. To bardzo duży problem wielu. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale Twoi koledzy muszą szybko wywalić z siebie, a on wie co to pauza, co to zdumienie.
ŁL: Ja myślę, że on czasem sam jest zdumiony tym, co robi i zastanawia się co teraz.
KW. Tak! To jest jego ekspresja.

Bogumił Kobiela – aktor teatralny i filmowy, żyjący w latach 1931-1969. Uznawany za najwybitniejszego polskiego aktora tragikomicznego.

PK: Dla polskiego hip-hopu ważną postacią jest Kazik. Powiedz czy w mojej tezie, że Kryszak i Daniec byli prekursorami polskiego stand-upu, jest ziarnko prawdy albo duże ziarno?
ŁL: Dla mnie nie, ale dla polskiego rynku tak. Byli prekursorami w 100%. Dziwię się, że niektórzy komicy mówią, że to kompletnie nie byli stand-uperzy. Zastanawiam się, czemu nie byli?

KW: Andrzej Grabowski też cudownie wygłasza monologi, ale piszą je inni. Czarek Pazura też wygłasza monologi. Dla mnie to nie jest stand-up, to jest monolog satryczny.
ŁL: Tak, ja też uważam, że to powinno być autorskie.