Mateusz Socha na początku października wystąpił trzykrotnie Bielsku-Białej, a chwilę przed ostatnim graniem udzielił wywiadu dla portalu MamNewsa.pl. Kilkunastominutowa rozmowa dostępna jest w całości w formie wideo, a my prezentujemy dla Was zapis najciekawszych fragmentów.
Czy Twoja popularność urosła już do tego stopnia, że jak przychodzisz do sklepu i prosisz o 6 marchewek na rosół, to Pani mówi „ileee?”
– Wśród fanów już się to zmieniło i nie rzucają tak tekstami. Bardziej są podjarani, że mnie spotkali i chcą fotę albo zagadać. (…) Ale nie ma też takiego fejmu, że muszę chodzić w kapturze i się chować.
Czy w środowisku stand-uperów w Polsce jest już coś takiego, że stają się celebrytami?
– Tak. Myślę, że Rafał Pacześ, Lotek czy Abelard Giza to już celebryci. Ja nie jestem w TVNie. Mam wrażenie, że mnie znają wszystkie osoby, które interesują się stand-upem, ale nie jestem ponad to. Często mam takie sytuacje, że ktoś nie wie skąd, ale mnie zna. Miałem tak u fryzjera, że typiarka zapytała mnie, czym się zajmuje. Powiedziałem, a ona: „Ty się bawiłeś w chowanego na scenie… To chyba jesteś Ty? To było spoko.” Nie kojarzyła mojej twarzy, ale widziała film, bo ma mnóstwo wyświetleń. To niekoniecznie są zagorzali fani, którzy oglądają wszystko i zaznajamiają się z moją mordą.
Kto Cię najbardziej śmieszy prywatnie na polskiej scenie stand-upowej? Parodiowałeś Paczesia, więc przypuszczam, że musiałeś oglądać dużo jego speciali…
– Rafał jest śmieszny. Do tego mój serdeczny ziom Piotrek „Zola” Szulowski. Nie mówię tego przez sympatię, tylko przez materiał, który ma teraz. Jest naprawdę mocny. Lotek, choćby za sam wygląd. Abelard… W każdym komiku coś znajduję.
Oprócz Kaśki Piaseckiej?
– Nie, Kaśka też jest bardzo spoko, szczególnie w Crowdworku, jak rozmawia z publicznością.
Wiolka Walaszczyk?
– Nie wiem kiedy ostatnio byłeś na jej występie. Mamy w styczniu dużą galę i będzie tam Wiolka. Musisz zobaczyć na żywca, co ona tam robi. Ona więcej biega po scenie niż Rafał.
Ciężko z Tobą znaleźć jakiś wywiad w necie…
– Nie mam tak, że się pcham. Jestem trochę na uboczu i dużo rzeczy nie chce mi się robić. Sporo komików, którzy osiągną określony poziom, szuka czegoś kolejnego. Coś napisze, zrobi skecz czy serial. Ja chcę się skupić na stand-upie. Jeśli osiągnę swoje cele i znudzi mi się to trochę, będę szukać innych rzeczy.
Nie chcę Ci przerywać, ale za 7 minut wychodzisz na scenę. Masz coś takiego, że potrzebujesz się wyciszyć?
– Na tym etapie grania materiału już nie. Gram go już rok. Czasami łapię się na scenie, że coś mówię, ale myślę o czymś zupełnie innym. Te słowa wchodzą już same.
Może być tak, że pierwszy raz special grasz w Warszawie, setny w Zakopanem i ten program jest już całkowicie inny?
– Przez pandemię wymieniłem 30 minut. Jeszcze przed nią nie byłem do końca zadowolony z tego materiału, więc wyrzuciłem 20 minut i dodałem nowe 30. To się nadawało, ale nie do końca pasowało. Wezmę to sobie na bok, nagram osobno i może kiedyś wrzucę dodatkowo do sieci. Przez kwarantannę napisałem godzinę materiału. Pół wrzuciłem do Masochisty, a pół będę mieć do kolejnego programu.