Maciej „Lobo” Linke to zawodnik mieszanych sztuk walki, który od 2017 występuje również jako stand-uper. W 2020 wystartował na swoim kanale YouTube z podcastem „LOBOtomia”, gdzie rozmawia z gośćmi, w tym między innymi z znajomymi ze sceny. W 15 odcinku odcinku Lobo połączył się z Jakubem Ćwiekiem.
Rozmowa dotyczyła głównie nowej powieści Drelich. Prosto w Splot, którą wydał pisarz-komik. Nie zabrakło również wątku stand-upu za sprawą programu To Po(d)stęp, który wybraliście Najlepszym Debiutem w Internecie 2020 w naszym plebiscycie. Prowadzący przypomniał, że jego gość długo kazał czekać swoim fanom na pierwszy materiał w sieci, ale gdy się już na to zdecydował, to od razu otrzymał za niego nagrodę.
– Kiedy występujemy w barach czy lokalach, na publice masz kilkadziesiąt osób i coś nie wyjdzie, to masz świadomość, że jesteśmy spaleni w Szczecinkowie Małym, w którym i tak jestem pierwszy raz w życiu. Tymczasem w momencie kiedy materiał wychodzi do sieci, to jest wizytówką tego, w jaki sposób mam być postrzegany przez szerokiego odbiorcę. – opowiadał Ćwiek o stresie, jaki towarzyszył mu przy podjęciu decyzji o zamieszczeniu godzinnego speciala na YouTube.
– Generalnie bardzo lubię ludzi, ale nie lubię tłumu. Uważam, że niezależnie od tego z jak wybitnych jednostek się składa, to jest głupi. Nawet jeżeli każdy pojedyncza osoba w internecie jest świetna, to jako społeczność jest głupia – podzielił się swoimi wątpliwościami, które ostatecznie ukazały się nietrafione, bo nagranie zebrało dobre recenzje.
Debiut na 200 tysięcy
Lobo zauważył, że wspomniany film ze stand-upem dobija już na YouTube do 200 tysięcy wyświetleń. Jakub przyznał, że jest to dla niego dużym zaskoczeniem. Obawiał się, że zamieszczenie nagrania może nie wywołać większych reakcji, a on sam zostać zmuszony do przemyśleń czy dalsze występowanie ma sens.
– Gdy ktoś mówi, że jestem nieśmieszny, za ostry, przeginam i inne głupie, hejterskie wrzaski, to jest spoko. To jest element funkcjonowania w sieci. Mam swoje zdanie o tym, jakie emocje najmocniej podkręca internet, ale bałem się najgorszej możliwej reakcji, czyli braku reakcji – wyjaśnił.
Maciej Linke dopytywał komika czy po ogłoszeniu wyników plebiscytu kamień spadł mu z serca. Jego zdaniem już poprzedni materiał Ćwieka był dobry, choć ostatecznie nie ujrzał światła dziennego.
– Uznałem, że pokazuję wreszcie takiego mnie, jakim chciałbym być – najlepszego jakim jestem w tym momencie. Przy poprzednim materiale, miałem dużo niepewności w samym sobie. Nie wiedziałem czy był to fajny materiał, ale ludzie nie reagują, bo go źle podaję, czy to po prostu zły materiał. A może ludzie reagują, bo mnie lubią albo trafiłem na dobrą publiczność – wspominał pisarz.
Jakub zaznaczył, że nie uważa się teraz za mistrza stand-upu, ale ma świadomość, że potrafi go robić fajnie. W związku z tym nie może doczekać się powrotu na scenę i sprawdzenia reakcji na nowe bity, które liczy, że wzbudzą kontrowersje wśród widzów.
Obaj Panowie występują razem jako Zbiry StandUpu i będzie można ich zobaczyć na żywo już w czerwcu, w co najmniej siedmiu miastach, w różnych częściach kraju. Bilety w cenie od 30 zł dostępne są w serwisie Biletyna.pl
- 04.06 – Tarnów
- 05.06 – Rzeszów
- 06.06 – Ostrowiec Św.
- 07.06 – Lublin
- 11.06 – Chojnice
- 12.06 – Kołobrzeg
- 14.06 – Piła
Cała rozmowa Jakuba Ćwieka z Maciejem „Lobo” Linke trwa blisko półtorej godziny, a wątek stand-upu, debiut w internecie i nagrody Golden Mics pojawia się w 67 minucie nagrania.