Jak pisarz Ćwiek i fighter Linke zostali stand-uperami

0

Jakub Ćwiek i Maciej Lobo Linke w ostatnich dniach gościli na antenie Akademickiego Radio Centrum UMCS, gdzie m.in. opowiadali o swoich początkach w stand-upie. Jak to się stało, że doświadczony pisarz i utytułowany fighter w 2017 roku połączyli swoje siły w scenie?

Pomysł zakrapiany alkoholem

Ćwiek przyznaje, że jak to zwykle bywa, najfajniejsze pomysły przychodzą po alkoholu. Wszystko zaczęło się od tego, że w późnych godzinach nocnych siedział ze swoim przyjacielem Michałem Pałubskim po zakończonej gali jubileuszowej Formacji Chatelet.

Michał stwierdził, że chciałby spróbować czegoś nowego, a jednocześnie pozostać w obszarze komedii. Chciał czegoś bardziej kontrowersyjnego, co może nam troszeczkę zagrozić, ale też pozwoli mówić prawdę, bo kabaretom się to, co raz mniej udaje – zdradza pisarz.

Przyjaciele stwierdzili, że skoro w stand-upie będą poruszać ciężkie tematy, to przyda się im ochroniarz, który nie pozwoli ich ściągnąć ze sceny czy zostać zaatakowanym przez publiczność.

Powiedziałem Michałowi, że znam takiego gościa. Wielki twardziel, zawodnik MMA, mistrz brazylijskiego ju-jitsu i judo. Zadzwoniliśmy do niego w środku nocy i Maciek jakimś cudem odebrał – mówi Ćwiek o „Lobo”, który stwierdził wtedy, że będzie z nimi jeździł, o ile dadzą mu mikrofon.

Zacząłem się z tego śmiać. Byli upojeni alkoholem, więc myślałem, że to pomysł 1 z 1000. – wspomina fighter, który rano odebrał kolejny telefon, a znajomi oznajmili mu, że za miesiąc mają pierwsze 6 minut w Krakowie.

Blady strach na widowni

Maciej Lobo Linke do pierwszego wyjścia na scenę przygotował się oglądając kilka minut stand-upu na YouTube, po czym stwierdził, że może tego spróbować.

Gdy pierwszy raz wbiłem na scenę, zobaczyłem przerażenie na twarzach publiki. Był to dla mnie szok. Cały czas otaczałem się w środowisku wojowników. Uchodziłem tam za zabawnego, ale nie spodziewałem się, że moja aparycja może wywołać tak duży strach u zwykłych ludzi – przypomina sobie przerażenie na publiczności.

Linke przyznaje, że jego największym sukcesem było to, że w 4 minucie ktokolwiek się zaśmiał, przez co reszta widowni uwierzyła, że występujący nie zejdzie ze sceny i nikogo nie pobije.

Jak skończyłem swój występ, to powiedziałem do chłopaków, że to jest jak walka MMA, ale fajniejsza, bo po wszystkim nie boli mnie twarz – śmiał się świeżo upieczony stand-uper, który do dzisiaj z Jakubem Ćwiekiem tworzy duet Zbiry Stand-upu.

Jakub Ćwiek w Radio Centrum

  • Czy warsztat pisarski przekłada się na stand-up?
  • Co jest trudniej napisać – stand-up czy książkę?
  • Czy stand-up to uzupełnienie działalności pisarskiej?
  • Jak wygląda proces pisania książki, a jak stand-upu?

Maciej „Lobo” Linke w Radio Centrum

  • Czy emocje na scenie i w oktagonie są porównywalne?
  • Czy przecierasz szlaki jako fighter w stand-upie?
Jak oceniasz ten artykuł?
0
1
0
0

Skomentuj