Mateusz Socha o ojcu i autentyczności historii w stand-upie (Łyżka w plecy #3)

0

Mateusz Socha, Damian Skóra i Grzesiek Wójtowicz opublikował trzeci odcinek podcastu Łyżka w plecy. Oprócz luźnej pogadanki, przeglądu newsów z Polski, komicy podczas nagrania odpowiadają również na pytania widzów. Jedno z nich dotyczyło autentyczności w historiach przytaczanych na scenie przez stand-uperów.

Mateusz Socha: Akurat sytuacja z ojcem i to „Ile!?” to jest w 100% prawda. Oprócz hipotetycznych wstawek typu, że fajnie jakby mój ojciec był prawnikiem, w których robię callbacki. Przychodził do mnie ziomek i stał w przedpokoju 15 minut, aż wyproszę ojca o 5 zł. To zawsze długo trwało. Właściwie nigdy nie widziałem w tym nic śmiesznego i dopiero on mi to przypomniał. Pomyślałem, żeby to poruszyć i fajnie wyszło.

MS: Mam też jedną historię, która jest w 100% zmyślona. Kiedyś byłem u Wojtka Pięty w Bakałarzu w Krakowie i zapytał o mój najgorszy występ. Powiedziałem mu, że kiedyś mówiłem żart i była cisza, są świerszcze. Zacząłem je naśladować do mikrofonu, nie wiedząc, że to umiem. Zastanawiałem się gdzie to wrzucić i co zrobić, żeby było śmieszne. Bardzo mnie rozbawiła opcja, że robisz dziewczynie minetę, ale robisz to tak chujowo, że słychać z niej świerszcze. Wymyśliłem całą historię wokół, żeby doszło do tego momentu. To są te żarty z „Bierz miskę, szmatę i mnie myj”. Ten bit jest cały zmyślony.

Damian Skóra: U mnie z materiału na materiał jest coraz więcej prawdziwych historii. W pierwszym było dużo krótkich żartów, głównie zmyślonych. W drugim wycieczka z Niemcami. Mieliśmy w 2013 badania terenowe i ćwiczenia z kartowania. Pojechaliśmy w Bieszczady do miejscowości Wetlina. Podzieliliśmy się na grupy, jedni byli od żubrów, inni od rysi, a ja byłem w grupie od robali, bo ci goście byli spoko. Był tam Henrich, Tobias i faktycznie z tymi Niemcami się nakurwiliśmy. Jako Polak nie byłem tego inicjatorem, to Niemiec wyciągnął flachę.

MS: Jeżeli opowiadasz historię, to w każdej z nich jest ziarenko prawdy. Ile to jest procent, ciężko powiedzieć. Czasami zdarzają Ci się śmieszne sytuacje, a będąc komikiem z doświadczenia, zauważasz więcej rzeczy. Jeżeli zaczynasz swoją karierę komediową, to opowiadasz historie 1:1, a potem zauważasz sytuację, która nie jest śmieszna, ale wiesz, że możesz zrobić z tego coś śmiesznego. Wtedy procent fejku jest o wiele większy.

Grzesiek Wójtowicz: Najczęściej bierzesz historie, która jest prawdziwa. Dobudowujesz do niej różne warianty, które są jeszcze śmieszniejsze niż to, co się stało. Tak w sumie się tworzy najprostszy żart.

Wątek autentyczności w stand-upie został poruszony w ok. 62 minucie nagrania. Całość trzeciego odcinka Łyżka w Plecy trwa 101 minut.

Jak oceniasz ten artykuł?
0
3
0
0

Skomentuj