Michał Kutek gościł na kanale YouTube Modne Prawo, gdzie rozmawiał o swoim zawodzie, który wykonywał przed stand-upem, a więc byciu adwokatem.
Nie taiłeś tego, że zajmowałem się prawem. Czy wykorzystałeś to jako zagrywkę marketingową?
– Bardzo długo to ukrywałem. Nie chciałem, żeby palestra się dowiedziała, bo bałem się, że zostanę z niej wydalony. To był okres życia, że adwokatura była moim planem na życie, a stand-up jedynie fajnym hobby. W okolicy egzaminu zawodowego nadszedł czas zrozumienia, że to jest karta, na którą będę stawiał. Zacząłem o tym mówić publicznie, bo wydawało mi się to prawdziwe. To, że chciałem być adwokatem, bardzo zajmowało moją głowę, więc nie wyobrażałem sobie nie poruszać tego tematu. To było moim obowiązkiem. To czy przylgnęła do mnie jakaś łatka, jest drugorzędne.
Czy ktoś nie powiedział Ci, że mówisz o sraniu w kiblu, chcesz jebać konfidentów, a za chwilę chcesz wychodzić na salę sądową w garniaku i zakładasz jakąś maskę?
Oczywiście, że tak. Sam z tego żartowałem. Ja chciałem specjalizować się w sprawach karnych, a to nie jest tak, że szukasz adwokata, który jest zabawny i na tej podstawie ufasz mu, że spędzisz mniej czasu w więzieniu. Kumam ten zgrzyt, natomiast nie wydaje mi się, że jest to problem po stronie kogokolwiek innego niż moim i potencjalnego klienta. Łona jest radcą prawnym, Joanna Jabłczyńska też.
Czy doszło do jakiegoś konfliktu między Tobą, a palestrą?
Tak. Nie wiem czy konflikt jest odpowiednim słowem, bo wskazywałby na równowagę stron. Palestrze ewidentnie przeszkadzało moje zajęcie i postanowiła podjąć odpowiednie kroki. Nie zostałem wydalony dyscyplinarnie, ale zostało mi zasugerowane, żeby sam się wykreślił. Nie czułem tego, że pójdę przed Okręgową Radę Adwokacką i będę tłumaczyć się przed 60-letnimi prawnikami w todze, że stand-up to forma artystyczna. To byłaby walka z wiatrakami.
Cała rozmowa z Michałem Kutkiem trwa ponad godzinę i dostępna jest na kanale Modne prawo.