Tadeusz Drozda był gościem Newonce.radio w audycji Dawno Temu w Telewizji, w której Kamil Bałuk rozmawia z legendami srebrnego ekranu o kulisach pracy przy pierwszych polskich reality shows, dawnych serialach, teleturniejach i programach rozrywkowych.
Prowadzący kultowego w latach 90-tych formatu Śmiechu Warte, zanim stał się osobowością telewizyjną, już wcześniej zajmował się komedią. W 1969 roku razem z innymi studentami Politechniki Wrocławskiej założył Kabaret Elita, w którym występował w improwizowanych dialogach, śpiewał satyryczne piosenki, ale także prowadził monologi. Redaktor zauważył, że dzisiaj każda z tych form komedii jest wyodrębniona i stanowi odpowiednio improwizację, kabaret i stand-up.
– Wtedy nawet nie wiedziałem, że jest coś takiego jak stand-up. Dopiero córka powiedziała mi: „tato, przecież Ty jesteś stand-uper”. Kiedyś w kabarecie byliśmy we 2-3, ale teraz od 30 lat wychodzę na scenę sam i gadam do kamery albo do ludzi. Skoro powiedzieli mi, że jestem stand-uper, to napisałem sobie taki afisz „Stand-up Dinozaura” – wyjaśnił Pan Tadeusz.
W dalszej części wypowiedzi „Dyżurny Satyryk Kraju” wspomina, że gdy Krzysztof Skiba zobaczył jego plakat, to powiedział, że pieprzy bzdury i nie może uważać się za stand-upera. Drozda bronił się, że przecież wychodzi sam na scenę, a ludzie się śmieją i biją mu brawo.
– Nie, nie. Stand-up to musi chujami rzucać. Jeżeli nie rzucisz w każdym zdaniu jakąś kurwą, to nie jest to stand-up – przytoczył słowa członka zespołu Big Cyc i zaznaczył, że pozwolił sobie wypowiedzieć publicznie przekleństwa tylko dlatego, że wywiad prowadzony jest w siedzibie Newonce, które znajduje się w byłym budynku Komitetu Centralnego PZPR.