Z czego (nie) wypada się śmiać? Analizuje Maciej Buchwald

0

Komik Maciej Buchwald wspólnie z dziennikarką Karoliną Lewemstan byli gośćmi podcastu Premiera Pisma. Prowadząca Justyna Dżbik-Kluge postanowiła sprawdzić, gdzie obecnie leży granica żartu i jak zmieniało się to na przestrzeni ostatnich lat.

Uważam, że bardzo duża część zmiany, w postrzeganiu z czego można się śmiać, a z czego nie jest dobra, ponieważ istniało bardzo dużo humoru szkodliwego. W dużym skrócie – żartowania z czyjegoś cierpienia – wyraził swoje zdanie członek Stand-up Polska i odesłał słuchaczy do dwóch stand-upów, które mogą rozszerzyć tę rozmowę.

Hanna Gadsby – Nanette

Jako jeden z materiałów „must-see” Buchwald wymienia special Nanette z 2018 roku autorstwa Hannah Gadsby, w którym Australijka dokonuje dekonstrukcji stand-upu.

– To komiczka, która jest lesbijką i bardzo dużą część swojej kariery zbudowała na śmianiu się ze swojej orientacji seksualnej. Po pewnym czasie uświadomiła sobie jednak, że trochę sama siebie obraża. Czasem komikom się wydaje, że śmianie się z naszych problemów jest przepracowaniem traumy, a de facto jest ośmieszeniem tych problemów. Gadsby w połowie tego występu zmienia go z komediowego na bardzo dramatyczny i zaczyna analizować jak można manipulować publicznością – mówił reżyser teledysku Mata – Patoreakcja.

Bo Burnham – Inside

Drugim materiałem wartym zgłębienia dla warszawskiego improwizatora jest program Inside autorstwa amerykańskiego komika Bo Burnhama, który powstał na początku pandemii i również dostępny jest na Netflixie.

Bo Burnham jest znany z tego, że oprócz stand-upu mówionego śpiewa też piosenki komediowe, które są bardzo wesołe w formie i bardzo mroczne w treści. Jedną z pierwszych piosenek jest tam „Is comedy over?”, w której zastanawia się czy w aktualnych czasach można się jeszcze śmiać. Stawia ironiczną tezę, że oczywiście tak, więc będzie leczyć świat swoją komedią, robiąc metaforycznie dosłowną zmianę. Polecam, bo to też rewizja pewnych żartów. Burnham śpiewa m.in. że przebrał się kiedyś za Alladyna w szkole. Dziś czuje się z tym źle, bo kostium wciąż ma u matki na strychu i nie wie czy nie powinien go spalić. Przeprasza za wszystkie rzeczy z młodości, które mogły być rasistowskie – recenzuje Buchwald i dodaje, że powyższe przykłady są dowodem na refleksje u komików i analizowanie, jak przez minione lata wyglądał ich humor.

Szkodliwy może być przekaz, a nie temat?

Maciej jest zdania, że to nie sama tematyka żartów bywa kontrowersyjna, a bardziej przekaz, jaki zostawia się w głowie odbiorcy. Jako pozytywny przykład podaje monolog Ricky’ego Gervaisa. Brytyjski komik żartuje z człowieka, który cierpi po stracie samochodu i pyta Boga czy to jego wina. W odpowiedzi słyszy, że Bóg nie ma z tym nic wspólnego, bo w tym czasie rozdawał AIDS w Afryce.

Ricky Gervais – rozmowa z Bogiem

Dla kogoś może to być strasznie hardkorowy żart. Dla mnie nawet jak osoby wierzącej w ogóle nie jest. Mimo, że w żarcie Rickiego jest choroba i religia, to nie widzę w tym nic szkodliwego dla społeczeństwa – wyjaśnia.

Kabaret Chyba – Uchodźcy

Z drugiej strony widzę polski kabaret, robiący scenę z uchodźcą na granicy, który idzie do Unii Europejskiej i okazuje się, że ma na sobie ładunki wybuchowe. To jest na tylu poziomach złe i szkodliwe… Uważam, że to jest nieludzkie, utrwala monstrualne stereotypy i wywołuje agresywne i negatywne konotacje z kimś, kto jest inny. W ten sposób w widzach propaguje się niechęć do inności – podaje za negatywny przykład skecz Kabaretu Chyba z 2016 roku.

Ricky Gervais – Hitler

Stand-uper podaje jeszcze jeden dobry przykład, gdy żartowanie z tematu tabu nie musi być niczym złym i ponownie wymienia Gervaisa. Tym razem jest to bit o rozmowie Nietzsche z Hitlerem, który źle zrozumiał przekaz zawarty w jego dziełach i w ten sposób doprowadził do holokaustu.

Jest tu kuriozalne i mimo, że nawiązuje do sytuacji cierpienia wielu ludzi, to po pierwsze obiektem żartu jest Hitler, a po drugie jest to abstrakcyjna i surrealistyczna sytuacja. To nie jest żart z ofiar i nikt nie podważa wagi tego ludobójstwa. Ewentualnie wyśmiewamy głupotę ideologii nazistowskiej, która jest przez wielu ludzi wyciągana z niczego. Tylko tyle, mimo, że w tle jest holokaust. To jest dla mnie dużo mniej szkodliwe i kontrowersyjne niż skecz, w którym mąż przychodzi do domu i pyta żony, gdzie obiad. To bardziej utrwala złe stereotypy, jest szkodliwe dla społeczeństwa i obraźliwe dla kobiet – stwierdził.

Na sam koniec ponad godzinnego odcinka gość podcastu podkreślił, że to jest subiektywna opinia i sam nie jest do końća przekonany z czego wypada żartować.

Wydaję mi się, że można się śmiać ze wszystkiego, natomiast w komedii bardzo wychodzi, kto jakim jest człowiekiem. Jeżeli pod żartami słyszymy nienawiść, złe intencje i problem ze światem, to może nie oglądajmy takiej komedii. – podsumował stand-uper.